Narty zjazdowe, narty biegowe, może jeszcze lepienie bałwana lub jazda po okręgu wśród tłumów ludzi na sztucznych miejskich lodowiskach. Z punktu widzenia żyjących blisko natury Szwedów jest na to tylko jedna odpowiedź: Tripskate, głupcze!
Tripskate to wynalezione w Szwecji łyżwiarstwo turystyczne pozwalające przemierzać każdego dnia dziesiątki kilometrów zamarzniętych dróg lodowych z prędkością nawet do 30 km/h.
Na amatora tripskate’u czekają nie tylko systemy jezior pozwalające na pokonywanie tras po 100–200 km, ale także zamarznięte 3 miesiące w roku morskie zatoki archipelagu szkierów. Podróżowanie po lodzie w labiryncie małych, skalistych, odludnych wysepek dostarcza niesamowitych przeżyć każdemu, kto miał okazję spróbować tego sportu.

Konstrukcja łyżew i technika jazdy
Łyżwy do tripskate’u to mocowane do specjalnych butów blisko 50 cm profile z regulowanymi wiązaniami. Ich długość determinuje technikę jazdy, która – w odróżnieniu od tradycyjnych łyżew – nie opiera się na częstym odpychaniu, lecz na jak najdłuższym ślizgu. Przyzwyczajonym do jazdy klasycznej nieco czasu zajmuje często przestawienie się na stawianie łyżwy od pięty, gdyż znaczna część profilu wykracza poza czubek buta. Całość umożliwia pokonywanie znacznej odległości z dużą prędkością przy minimalnym wysiłku. W Szwecji sport ten uprawiają ludzie w każdym wieku. W zawodach łyżwiarskich Vikingarännet na trasie z Uppsali do Sztokholmu (90 km) udział bierze 5000 zawodników.
Bezpieczeństwo i wyposażenie
Tripskate jako sport związany z naturalnymi zbiornikami wodnymi musi uchodzić w naszych oczach za obarczony sporym ryzykiem. Prawda jest taka, że w Szwecji po naturalnym lodzie porusza się codziennie wielokrotnie więcej osób niż w Polsce, podczas gdy wypadków śmiertelnych odnotowuje się tam wielokrotnie mniej niż w naszym kraju! Jak to możliwe? Łyżwiarz tripskate’owy jest doskonale przygotowany do samoasekuracji, a jego towarzysze do udzielenia mu pomocy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że w przypadku załamania się lodu trzeba liczyć na siebie, a nie na zewnętrzne służby, liczą się bowiem sekundy.

Wejście na lód poprzedza jego testowanie polegające na przebiciu powierzchni specjalną piką. Powstały w ten sposób otwór mierzy się specjalną miarką. Bezpieczną grubość dla lodu słodkiego przyjmuje się na 5 cm, dla lodu morskiego 8. Do tego dochodzi wiedza o miejscach w akwenie, w których lód z definicji jest słabszy. Łyżwiarz uznając, że pokrywa ma wystarczającą grubość rusza na szlak, na tym jednak nie kończy się jego zachowawczość w kwestii bezpieczeństwa.
Niezbędnymi elementami wyposażenia każdego tripskate’ra są zawieszone u szyi kolce lodowe, pozwalające wydostać się z wody na twardy lód. Skoro bowiem kilkanaście metrów wcześniej mogliśmy poruszać się po lodzie, oznacza to że wracając po swoich śladach dotrzemy do odpowiedniej grubości, najczęściej jest to kilka metrów. W plecaku łyżwiarza znajduje się worek wodoszczelny z ubraniami na zmianę, który dodatkowo tworzy komorę wypornościową, niepozwalającą na zanurzenie głębiej niż do pasa. Uzupełnieniem wyposażenia jest rzutka ratownicza przywiązana do systemu nośnego plecaka. Wyrzucając rzutkę tuż po wpadnięciu do wody umożliwiamy współtowarzyszom pomoc bez narażania ich życia – Ci mogą wyciągnąć nas nie podchodząc w rejon słabego lodu. Uzupełnieniem ekwipunku jest kask zabezpieczający przed urazami głowy.
Jak zacząć?
Przygodę z tripskate’em najlepiej zacząć na miejscu, w Szwecji, pod okiem lokalnych instruktorów. Kilkudniowy pobyt połączony z kursem pozwoli opanować podstawy techniki jazdy, a przede wszystkim zaznajomi z bezpieczeństwem i ratownictwem w przypadkach zagrożenia oraz odpowiednim sprzętem. Organizatorem takich tripskate’owych wyjazdów jest firma Totus Outdoor.
Miejmy nadzieję, że tripskate zagości kiedyś również w Polsce 🙂
Dla tych, co nie mogą się tego doczekać mamy konkurs, w którym można wygrać zniżkę na udział w kursie tripskate’owym!
Szczegóły konkursu znajdziecie na naszym Facebookowym fanpage’u lub po prostu kliknijcie na poniższy banner: