Kto śledzi nasz fanpage wie, że w te wakacje patronowaliśmy kilku ciekawym wydarzeniom. Jednym z najciekawszych było KARPACKIE WYZWANIE 2013 — wyprawa, której uczestnicy postawili sobie za cel “najszybsze w historii, piesze pokonanie całego Łuku Karpat”. O tym, jak było, możecie się dowiedzieć z ich strony, a już teraz mamy dla Was specjalnie przygotowany materiał na temat map i nawigacji podczas takiej wyprawy. Planując wyjazd w góry Rumunii czy Ukrainy, z pewnością warto zapoznać się z doświadczeniami chłopaków 🙂
KARPACKIE WYZWANIE 2013 — Wojtek Stolarczyk opowiada o mapach i nawigacji w czasie wyprawy:
O sukcesie wyprawy prócz przygotowania fizycznego i logistycznego zdecydowała nawigacja. Muszę przyznać, że jako wyprawowemu nawigatorowi myśl bezbłędnego przeprowadzenia nas przez niektóre etapy spędzała mi sen z powiek.
Najtrudniejsza okazała się Rumunia. Nie ukrywamy, że dzięki sponsorowi Podhalanka.pl większość trasy znajdowała się na mapach świetnych wydawnictw takich jak: VKU (Słowacja, Czechy), SHOCart (Słowacja, Czechy), Cartographia a Tepkerszakerto (Węgry) i Di-map (Rumunia), Kartografia (Ukraina) stąd przed każdą wycieczką w tamte tereny warto się w nie zaopatrzyć.
Niestety mieliśmy też kilkaset kilometrów luk, których zapełnienie wymagało kilkugodzinnych przeszukiwań Internetu. Skutki bywały mizerne. Najczęściej używaliśmy map z lat 70 przygotowanych specjalnie do Rumuńskich przewodników. Przypominały tatrzańskie grzbietówki a ich skala oscylowała od 1:100 000 do 1:200 000. Nawigacja na tych mapach ograniczała do utrzymania kierunku marszu na grzbiecie i zorientowania azymutu. Co ciekawe mapa z komentarzem pasterzy prawie zawsze udało nam się osiągnąć zaplanowany cel. Wyjątkowo przytrafiło się nam ostatnie 28 km Rumunii nawigować na kartce wyrwanej z atlasu samochodowym o skali 1:2 500 000. Nikomu tego nie polecam!
Najskuteczniejszy okazał się zestaw: mapa, kompas i wprawne oko nawigatora. Dodatkowe urządzenia nawigacyjne przez charakter naszej wyprawy nie sprawdzały się. Do sprawdzania kilometrażu, zapisania tracka i ewentualnie określenia współrzędnych służył na POLAR RXC5 z dwoma nadajnikami GPS. Wymienne stosowanie tych urządzeń pozwoliło nam na zapis trasy przez blisko 40 godzin (4–5 dni marszu). Wracając do kompasu, który okazał się niezbędnym wyposażeniem, zdecydowanie nie polecam rozbudowanych urządzeń typu busola z lusterkiem, muszką, klinometrem, itp. Nawet najtrudniejsza wycieczka to nie ustawianie linii frontu czy manualna kalibracja działka bliskiego zasięgu. Zapewniam, że z całej masy funkcji kompasu, wykorzystamy te trzy podstawowe: igła wskazująca N, linijka i obrotowy pierścień ze stopniami, a wszystkie pozostałe ważą i zwiększają gabaryty kompasu. Warto o tym pamiętać przy wyborze sprzętu.
* * *
Dla tych, którym spodobał się temat przejścia Łuku Karpat, mamy jeszcze jedną niespodziankę! Tak oto wyglądała pierwsza piątka śmiałków, którzy w 1980 r., jako pierwsi przeszli łuk Karpat: Andrzej Wielocha, Piotr Kurowski, Jerzy Montusiewicz, Zdzisław Pecul, Wiesław Tomaszewski. Po kliknięciu w zdjęcie przeniesiecie się do artykułu na temat historii przejść, z której pochodzi poniższe, jakże udane zdjęcie, prezentujące obowiązujący ówczesnych podróżników styl ubierania 😉
Pierwsze przejście Łuku Karpat – 1980 r. — zajęło piątce śmiałków 90 dni. (źródło)